Ciemność rusza do boju/film/Ciemno%C5%9B%C4%87+rusza+do+boju-2007-2869092007
pressbook
Inne
O FILMIE
Oparty na cenionym przez krytyków i wyróżnionym nagrodą Newberry cyklu powieści Susan Cooper film CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU opowiada o Willu Stantonie ? młodzieńcu, który dowiaduje się, że jest ostatnim z wojowników, którzy poświęcili się walce z Ciemnością. Wędrując tam i z powrotem w czasie Will odkrywa kolejne ślady prowadzące go do pojedynku z niewyobrażalną siłą. Kiedy Ciemność rusza do boju, przyszłość świata spoczywa w rękach Willa. CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU to produkcja 20th Century Fox i Walden Media, której premiera odbędzie się jesienią 2007 roku. Film wyreżyserował David L. Cunningham (?Wyzwanie śmierci?), zaś wyprodukował Marc Platt (?Legalna blondynka?) według scenariusza Johna Hodge?a (?Trainspotting?) na podstawie książek Susan Cooper.
FABUŁA
Rodzina Stantonów przenosi się z przytulnego zakątka Ameryki do małego i nieprzyjaznego miasta w Anglii. Nie wiedzą nawet, że ich rodzina jest tu głęboko zakorzeniona, a jej związki z miastem sięgają kilku setek lat. A także nie podejrzewają, że najmłodszy syn, Will Santon (ALEXANDER LUDWIG) ? który właśnie próbuje odnaleźć się w miejscowej szkole ? okaże się prawdziwym herosem w potężnym starciu między rycerzami światła i grzesznymi pachołkami mroku. Will odkryje bowiem, że jest ostatnim z klanu wojowników, zwanych Starcami, którym przewodzi Merriman (IAN McSHANE) i panna Greythorne (FRANCES CONROY). Każde z nich na swój sposób zaopiekuje się nim w trakcie podróży, której celem będzie zdobycie umiejętności niezbędnych do zachowania równowagi między światłem i ciemnością. Jak to wyjaśnia Willowi panna Greythorne ? jest on ?częścią czegoś, na co czeka się całe życie. My, Starcy, służymy Światłu, on ? Jeździec ? służy Ciemności. Światło tworzy, Ciemność niszczy. A CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU, Will, więc musisz wzmocnić siłę Światła?. Aby nie czuł się w tej walce samotny, wyjaśnia mu, że jest częścią wielkiego planu. ?Jest wyjątkowy, Willu Santonie, i twój powrót do tego miejsca nie jest przypadkiem. Jesteś siódmym synem siódmego syna?. Wyruszając w podróż swego życia Will zostaje wyposażony w zdolność poruszania się w czasie, wprawiania w ruch przedmiotów i sięgania po nadzwyczajną siłą w starciu ze złem, które reprezentuje na Ziemi tajemniczy Jeździec (CHRISTOPHER ECCLESTON). Kiedy Jeździec próbuje sparaliżować Ziemię chłodem i ciemnością, Will walczy z nim i jego siłami, by ocalić świat. A wszelkie wątpliwości co do jego szans w tej walce rozwiewa jedno zdanie: ?Nawet najmniejsze światełko rozświetla ciemność?.
SIĘGAJĄC PO KLASYKĘ
?Od wielu lat znam i cenię cykl ?Ciemność rusza do boju? Susan Cooper ? mówi Platt. ? Susan i jej długoletni współpracownik ? zmarły już aktor i pisarz Hume Cronyn ? byli moimi serdecznymi przyjaciółmi. To naturalne, że zawsze czytałem ich książki pod kątem ich filmowości. Jakieś dwa lata temu zadzwoniłem do Susan z pytaniem o zdrowie i znienacka zapytałem: ?Co się dzieje z opcją na sfilmowanie cyklu ?Ciemność rusza do boju?, o czym mówi się od wielu lat??. Odpowiedziała; ?Wiesz, to zabawne, że zadzwoniłeś właśnie teraz, bo ta opcja dziś wygasa?. Zrozumiałem, że to przeznaczenie ? a może czujność Hume?a Cronyna, który patrzy na nas z góry mówiąc ?To jest ten moment?. Tak więc po rozmowie z Susan zadzwoniłem w jeszcze kilka miejsc i dosłownie w ciągu kupiłem prawa do książki ?Ciemność rusza do boju?. Było w tym jakieś przeznaczenie ? i myślę tu nie tylko o głównym bohaterze, ale i w ogóle o adaptacji tej powieści na ekran?. Zdaniem Platta nikt nie nadawał się lepiej na adaptatora powieści Susan Cooper od Johna Hodge?a. ?Od dawna podziwiam twórczość scenopisarską Hodge?a. Napisał kilka wspaniałych filmów, zwłaszcza dla Danny Boyle?a. Pisze z humorem, ale potrafi też oddać mroczną stronę problemu, co czyni go wymarzonym autorem scenariusza filmu CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU, który adresowany jest do widza w każdym wieku, ale ma wiele mrocznych aspektów, niezbędnych przy opowiadaniu o tajemnicy i złych przeczuciach. Był to więc także temat bliski Johnowi ze względu na jego osobiste zainteresowania?. O ile powieść skupia się na samej wielkiej bitwie z siłami zła, o tyle filmowcy byli przede wszystkim zainteresowani samą misją Willa. Dla Hodge?a wyzwaniem było przełożenie metafizycznej baśni na język bardziej filmowy. ?Książka jest niemal liryczna, pełna nastroju i w przeciwieństwie do współczesnej literatury dziecięcej, której autorzy z góry zakładają adaptowanie na ekran, pozbawiona elementów komercyjnych. Brakuje jej też jednolitej struktury? ? przyznaje Hodge. Wprowadzone przez scenarzystę zmiany były więc niezbędne do przeniesienia fascynującego dzieła Susan Cooper na ekran. ?Początkowo myślałem, że to będzie adaptacja zdradziecka wobec oryginału ? dodaje Hodge ? bowiem większość powieści to fantazje snute w chłopięcej głowie. Adaptacja musiała więc polegać na znalezieniu sposobu na udramatyzowanie tego, co w powieści było najbardziej istotne. Wymagało to pewnej refleksji. W warstwie podstawowej jest to historia czternastoletniego chłopca, Willa Stantona, który trafia w sam środek walki między dobrem i złem, tu nazywanymi Światłem i Ciemnością. Chłopiec odkrywa, że nie jest zwykłem nastolatkiem, ale kimś zwanym Poszukiwaczem ? istotą o niezwykłej osobowości i niezwykłej mocy, ale też z niezwykłym zadaniem, polegającym na odnalezieniu sześciu znamion, kryjących siłę Światła. Co więcej, musi tego dokonać w chwili, gdy siły Ciemności rosną i zaczynają zagrażać odwiecznej równowadze?. ?To, co urzekło mnie w tej historii ? dodaje Hodge ? to to, że dotyczy ona współczesnego chłopca, który żyje we współczesnej rodzinie i boryka się z problemami wieku dojrzewania. Dla mnie istota książki polega właśnie na tym. I na tym, że mimo to wszystko musi ocalić świat? ? śmieje się pisarz. ?Scenariusze i powieści mają różne wymagania, zwłaszcza te powieści, które dają się zamienić na scenariusze. Wszystko, co wydaje się kłopotliwe lub się powtarza, trzeba po prostu wyciąć ? mówi Hodge, który z wykształcenia jest lekarzem. ? Kiedy pisze się scenariusz, trzeba wszystko sprowadzić do poziomu, który każdy zrozumie ? jak relacje rodzinne czy sposób, w jaki Will zmienia się ze zwykłego chłopca w wojownika ze szczególną misją?. ?W trakcie pracy nad adaptacją tekstu na język obrazu potrzebna jest ściśle filmowa wyobraźnia ? przyznaje producent Mark Platt. ? Postanowiliśmy pozostać wierni istocie książek Susan, zachować ich integralność. Ale jednocześnie chcieliśmy stworzyć filmowy świat czytelny dla widza z 2007 roku?. Jednym z odstępstw od książki jest fakt, że Will Stanton jest Amerykaninem, który przenosi się wraz z rodziną do Anglii. Zdaniem reżysera, poczucie wyobcowania bohatera wnosi w fabułę sporo dramatyzmu. ?Książka opowiada o angielskiej rodzinie w Anglii ? mówi Cunningham, który sam zwiedził ponad sto krajów. ? To, co odpowiada mi, z filmowego punktu widzenia, w konflikcie między amerykańską rodziną i angielskim otoczeniem, polega na starciu dwóch kultur. Niemal każdy film opowiadający o pobycie Amerykanów w Anglii zmienia się w fantastyczną historię, jaka może się ci tu przytrafić. Korzystamy z tego okienka. Will, jako Amerykanin, czuje się wyobcowany w tym środowisku. Dlaczego? Jako outsiderowi łatwiej przytrafiają mu się takie dziwne historie. W historii Willa najbardziej podoba mi się jego wewnętrzna przemiana w trakcie filmu. Wolę pracować nad filmami, których bohaterowie ulegają przemianom ? tak jak Will, który nie tylko lepiej poznaje siebie, ale i uczy się swego sposobu na życie?. ?John Hodge wniósł naprawdę wiele do naszego filmu ? mówi Cunningham. ? Przełożenie takiej klasyki jak dzieło Susan Cooper na język filmu zrozumiały dla dzisiejszego widza to wielkie wyzwanie. Myślę, że mu znakomicie podołał! Zachować ducha powieści i jednocześnie uczynić z fabuły thriller, który pociągnie dzieciaki to naprawdę wspaniała robota?. W końcu przecież filmowcy chcieli, by widownia poczuła się usatysfakcjonowana wędrówką Willa. Jak wyjaśnia Platt: ?Chciałem, żeby widzowie miło spędzili czas, ale jednocześnie przejęli się poszukiwaniami Willa. Przecież szuka nie tylko znaków, które wzmocnią światło, ale i prawdy o sobie. I sposobu na życie nie jako wojownik Światła, ale jako właśnie Will Santon. Uważam, że każda taka historia, stawiająca pytania o sens życia, skłaniająca do poznania siebie, ucząca czerpania satysfakcji z każdego dnia wzbogaca nas emocjonalnie. Bardzo zależy mi na tym, by widzowie uznali ten film właśnie za wzbogacający i prowokujący do sięgnięcia jeszcze raz po książki Susan Copper?.
CASTING
?Mamy znakomitą obsadę ? mówi Cunningham. - Christopher Eccleston, Ian McShane, Frances Conroy, James Cosmo, Jim Piddock... Miałem sporo szczęścia, że ci ludzie zgodzili się wnieść życie w swoich bohaterów, mając przy tym sporo własnej satysfakcji. Doprawdy jestem szczęściarzem, że udało się ich wszystkich pozyskać?. WILL STANTON Znalezienie właściwego wykonawcy do roli nastoletniego zbawcy świata nie było łatwym zadaniem. ?Trafiliśmy na Alexandra po długich i żmudnych poszukiwaniach. Sprawdziliśmy każdego aktora w wieku 13-15 lat na całym świecie ? mówi Cunnigham. ? Szukaliśmy chłopca, który odpowiadałby opisowi w powieści, byłby skory do współpracy a jednocześnie wyglądałby jak kolega z sąsiedztwa, który nieoczekiwanie znalazł się w niezwykłej sytuacji. Byliśmy szczęśliwi, gdy nagle znikąd pojawił się aktor, o którym nikt z nas nie słyszał, Alexandr Ludwig. Sami siebie pytaliśmy, skąd się wziął? Był chętny do współpracy i nie było w nim cienia maniery. Był za to niezwykle naturalny, miał w sobie taką naturalną radość i czystość ducha, co było bardzo potrzebne przy tworzeniu postaci. Zaprosiliśmy go na próbę i po przeczytaniu przez niego fragmentu tekstu wiedzieliśmy, że mamy naszego Willa Santona. To, co spodobało mi się w Alexandrze to jego świeżość i właśnie naturalność. Bardzo szybko wszedł w rolę, dawał się modelować i uważnie słuchał. To była wspaniała kombinacja. Występował w niemal każdej scenie filmu i w różnych warunkach ? w wodzie i błocie, deszczu i śniegu. Znosił to wszystko z autentycznym zaangażowaniem?. Zdaniem Ludwiga, przeżył on sen na jawie. ?Kiedy tylko przeczytałem scenariusz, wiedziałem, że to rola dla mnie ? mówi młody aktor. ? Byłem o tym przekonany. Kiedy jeszcze byłem małym chłopcem, marzyłem o posiadaniu sił nabrzydzonych ? to najfajniejsze na całym świecie. Kiedy wiec czytałem scenariusz, rósł we mnie apetyt na rolę. Nie wiecie nawet jak bardzo, nigdy wcześniej nie chciałem roli tak bardzo?. MAGGIE BARNES Maggie Burns, atrakcyjną koleżankę ze szkoły Stantonów, która zaprzyjaźniła się z Willem i jego rodziną, gra Amelia Warner. ?Poznaje rodzinę poprzez jednego z braci i stara się znaleźć blisko Willa. Wygląda jak mieszkanka tego świata, jak słodka i sympatyczna uczennica, w rzeczywistości jednak jest wysłanniczką Jeźdźca. Jej zadaniem jest przechwycenie znamion, które odnajdzie Will ? opowiada aktorka. ? Jest gotowa na wszystko, łącznie z udawaniem uczucia, by być jak najbliżej Willa i odebrać mu zdobycz?. O kluczowej scenie z Willem, kiedy prawda o jej postaci wychodzi na jaw, Warner opowiada z entuzjazmem: ?To było bardzo fajne, ale raca w wodzie wcale nie jest przyjemna. Omal nie straciłam głosu, bo całą scenę musiałam rozegrać krzycząc?. MAX STANTON Kiedy filmowcy wybrali Gregory Smitha do roli Maksa Stantona, okazało się przypadkiem, że młody aktor, znany z serialu ?Everwood?, pochodzi z tego samego miasta co grający Willa Alexander Ludwig. ?Możecie w to wierzyć lub nie, ale obaj pochodzimy z miasteczka West Vancouver, na przedmieściach Vancouver ? mówi. ? On mieszka jakieś dwa kilometry od mojego domu. Jego mama chodziła do tej samej podstawówki co ja, a jego rodzice robili zakupy w sklepie, gdzie pakowaczem był mój młodszy brat. Świat jest mały?. Dla Smitha najważniejsze w pracy nad filmem było spotkanie z reżyserem Davidem Cunnighamem. ?To było jak jazda kolejką górską bez trzymanki: zawsze trzeba walczyć o życie. Nigdy nie było wiadomo, gdzie pojawi się kamera i co cię jeszcze czeka. Każda scena była ustawiana na pięć kamer. Nigdy nie wiedziałeś, która cię filmuje, co wprawdzie trzymało cię w niepewności, ale z drugiej strony twoje zachowanie i reakcje były bardziej naturalne. Wynik był autentycznie zaskakujący. Cunnigham należy do ludzi, którzy mają w głowie gotowy film i wiedzą jak połączyć w całość pozornie niepasujace do siebie kawałki taśmy ? tak, by całość była naprawdę interesująca?. PANNA GREYTHORNE Do roli ekscentrycznej panny Greythorne filmowcy wybrali nominowaną do Złotego Globu Frances Conroy. ?Frances Conroy jest jedną z tych wspaniałych aktorek, które zawsze potrafią stworzyć pełną postać, jaka na długo pozostanie w pamięci ? mówi Platt. ? Do roli panny Greythorne szukaliśmy starszej, nieco zwariowanej pani. Kogoś, kto w niczym nie przypomina wojownika, którym jest w istocie. Frances znakomicie pasuje do takiej roli, bo być może wygląda na taką zwariowaną osobę, ale ma w sobie wewnętrzną siłę i potrafi ją okazać poprzez swoją bohaterkę?. Panna Greythorne w wykonaniu Conroy chroni Willa Stantona przed siłami zła. ?Czekaliśmy na niego przez wieki ? mówi aktorka. ? Jest jednym ze Starców w ciele dziecka?. Conroyn nie może się nachwalić Ludwiga. ?To bardzo utalentowany aktor. Wcielił się bez reszty w postać Willa, podobnie jak jego bohater jest otwarty i żarliwy, toteż praca z nim jest samą przyjemnością. Jest bardzo miły i uczynny, jest po prostu wspaniały?. ?Cenię także Davida Cunninghama, to uroczy facet ? mówi Conroy. ? Jest spokojny i pełen ciepła, i bardzo uważnie przygląda się, co wszyscy robią. I ma w sobie to coś, że wszyscy wokół go słuchają. Masz wrażenie, że doskonale wie, czego chce. No i lubi się śmiać, co jest urocze?. Conroy najlepiej wspomina scenę walki. ?Miałam kupę radości, kiedy dobyłam miecza ze swojej laski i jednym machnięciem rozpołowiłam ptaszka. Fajny był też płaszcz, który powiewał na wietrze i falował z każdym ruchem. Gorzej było w scenie powodzi: przemokłam do suchej nitki i byłam naprawdę szczęśliwa, kiedy zdjęcia się skończyły?. MERRIMAN LYON O swojej roli Ian McShane, najlepiej znany z nominowanej do Złotego Globu kreacji Ala Swearengena w serialu ?Deadwood?, żartuje, że przyjął rolę Merrimana, aby nakręcić film, który będą mogły zobaczyć jego wnuki. ?Nie wolno im oglądać ?Deadwood?, ale ? jak sądzę ? to będą mogły oglądać bez obawy?. ?Chciałem, żeby ta rola była możliwie prawdziwa ? mówi. ? Została napisana w języku staroangielskim. Chciałem, żeby wszystko wyglądało naturalnie bez specjalnych przeróbek. Żeby nie były to dialogi ze starego komiksu, ale nie dialog z Szekspira. Chciałem nadać im rys autentyzmu. I chociaż może to wygląda dziwnie, melodia tych słów brzmi naturalnie. I jeszcze jedno ? dodaje ? najpierw postarałem się, aby postać wyglądała naturalnie, a dopiero potem zacząłem szukać prawdy w dialogu, który nie był początkowo napisany w staroangielskim, ale w bardziej ukwieconym stylu. Aby więc wszystko zabrzmiało naturalnie, a nie jak ze sceny w szekspirowskim teatrze, trzeba było znaleźć właściwe brzmienie?. Jako jeden ze Starców, a zwłaszcza jako przewodnik młodego bohatera, McShane postrzega swą rolę jako wyborną mieszankę autorytetu i humoru. ?Przede wszystkim, pomagamy chłopcu. Walka między ciemnością i światłem trwa od niepamiętnych czasów, zanim jeszcze chłopak pojawił się na świecie. Teraz on musi ją przejąć, co go nieco niepokoi. Muszę mu powiedzieć: ?Dasz sobie radę. Jesteś tym, kim jesteś. To wszystko wokół jest rodzajem zabawy, w jaką bawią się chłopcy. Trzeba to robić z humorem, choć nie zawsze jest miejsce na humor w scenariuszu. Ale humor zawsze pomaga?. Ianowi udało się stworzyć z Aleksem relację mistrz i uczeń także poza planem filmowym. ?Uprzedziłem go, że kiedy jesteśmy na planie filmowym damy sobie radę ze wszystkim. To prawda, trzeba się po prostu z tym zmierzyć. Są sceny, w których nie mówimy do siebie ani słowa, gramy to jak dobrzy znajomi, a o to przecież chodzi na planie?. ?Alexander naprawdę pracował bardzo ciężko ? kontynuuje. ? Niewiele jest takich filmów, w których chłopak jest niemal w każdej scenie. A tu tak jest. I jeszcze ma do spełnienia misję, a my mamy go przeprowadzić przez różne przeszkody. Jest ostatnim Starcem, jaki przyszedł na świat. Takim samym jak ja, Frances Conroy, James Cosmo i Jim Piddock, którzy przetrwaliśmy wieki?. Równie gorąco Iana komplementuje Alex: ?To wspaniały aktor, nadajemy na tej samej fali. Tak jak Chris Eccleston dał mi bardzo wiele. Jestem dumny, że mogłem pracować z takimi profesjonalistami. Merriman jest w filmie moim mentorem. Prowadzi mnie, podpowiada, co mam zrobić, aby osiągnąć swój cel aż do ostatniej, kiedy proszę go o pomoc, bo przyzwyczaiłem się do jego obecności przy mnie. Ale wtedy on mówi: ?Nie, Will, teraz musisz zadecydować sam. Tak samo Ian prowadził mnie od samego początku zdjęć. Jest bardzo skupiony na swej roli, bo pozwala mu lepiej poznać siebie. To druga strona tej historii. Pod koniec filmu pojmuje, że nawet jeśli jestem jeszcze chłopcem, muszę być traktowany na równi z innymi. I jest w tym wspaniały?. JEŹDZIEC Zło w filmie CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU ucieleśnia doświadczony aktor angielski Christopher Eccleston, który z przyjemnością przeczytał powieść Susan Cooper. ?Jest mi bardzo bliska, ponieważ jest zanurzona w celtyckim mistycyzmie i jest bardzo angielska?. O scenariuszu i zmianach dotyczących postaci Jeźdźca aktor mówi: ?Te zmiany są zrozumiałe. Postać Jeźdźca stwarza możliwość potraktowania go z humorem i ironią, czego dotąd w podobnych filmach nie było. Niemal wszystkie dramaty kinowe i telewizyjne, w których grałem, były adresowane do dorosłych, tym razem miałem okazję spróbować czegoś nowego?. Eccleston jest zachwycony nastrojem współpracy wśród aktorów: ?Iana znałem wcześniej. Uwielbiam Frances Conroy, to wspaniała aktorka. Wraz z amerykańskim aktorami Jimem Paddockiem i Jamesem Cosmo stworzyliśmy zgrany zespół. To znakomici aktorzy i cieszę się, że się zaprzyjaźniliśmy w trakcie zdjęć. Praca z nimi, obserwowanie ich na planie, było wspaniałym doświadczeniem?. Poza kilkoma scenami Eccleston przez cały film gra z Alexandrem Ludwigiem. ?Ten młodzieniec potrafi udźwignąć taki film jak nasz ? mówi aktor. ? Kiedy zagrałem swoją pierwszą główną rolę, miałem 27 lat i niemal przez dwa miesiące nie potrafiłem myśleć i mówić o czymś innym, a tymczasem on czuje się tu jak ryba w wodzie. Wydaje się, że nie jest skażony tym całym Hollywoodem, który znamy jako przekleństwo współczesnego kina?. Realizacja filmu dla młodego widza jest ? zdaniem Ecclestona ? trudnym wyzwaniem. ?Sądzę, że dzisiejsza młoda widownia jest znacznie bardziej emocjonalna niż widzowie dorośli. Wszystko przeżywają mocniej i bardziej biorą sobie do serca niż my?.
SCENOGRAFIA
Szkocki scenograf David Lee pojawił się na planie po to, by tchnąć życie w scenariusz. Chociaż dopiero debiutuje w filmie fabularnym, Lee ? zdaniem Cunninghama ? ?tryska optymizmem i ochoczo podchodzi do każdego wyzwania. To fantastyczny facet, który stworzył kilka fantastycznych dekoracji. Nie jest łatwo stworzyć tej rangi widowisko w kraju o infrastrukturze, która ciągle przedstawia tak wiele do życzenia?. Potwierdza to Marc Platt: ?David Lee od dawna jest wspaniałym scenografem, więc bez obaw powierzyłem artystyczne kierownictwo nad naszym filmem ? mówi producent. ? A ponieważ pochodzi z Anglii, świetnie zna scenerię historii, jaką chcemy wskrzesić na ekranie, a przy okazji w specjalny sposób wzbogacić ją tak, aby różniła się od innych filmów na podobny temat?. David Lee, który wcześniej pracował przy filmach ?Batman ? początek?, ?Mission: Impossible?, ?Gwiezdne wojny II ? Atak klonów? i ?Gwiezdne wojny III ? Zemsta Sithów?, z zapałem rzucił się w wir pracy, by stworzyć pełną rozmachu fantastyczną wizję, na tle której toczy metafizyczna walka między światłem i ciemnością. Zadaniem Davida Lee jako scenografa było podzielić scenariusz na poszczególne sceny, do których trzeba było wybrać odpowiednie tło lub zbudować właściwe dekoracje. Zanim jeszcze ruszyła produkcja filmu CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU, Lee z ołówkiem w ręku rozważał możliwe opcje poszczególnych scen. ?Razem z reżyserem rozrysowaliśmy cały film ? mówi Lee ? by mieć pojęcie, czego będzie nam potrzeba w trakcie zdjęć?. Kluczowym miejscem akcji jest dwór Huntercombe. Lee postanowił wybudować go od podstaw, ale jednocześnie nadał mu taką formę, żeby osoby zwiedzające plan były przekonane, że domostwo to stało tam od zawsze. ?Byliśmy na planie w Rumunii, gdzie nie ma tego rodzaju budowli, więc musieliśmy go sami wybudować ? mówi Lee. ? Potraktowaliśmy to jako okazję do postawienia czego w stylu angielskim na tle rumuńskiego krajobrazu?. Z wyglądu dwór Huntercombe przypomina wiele angielskich budowli ?z jednym wszak wyjątkiem: okna. ?Postanowiliśmy, że do celów filmów lepsze będzie wysokie dwuskrzydłowe okno prowadzące do pokoju, który może być zalany wodą, ścięty mrozem lub strawiony ogniem?. Mimo sporej wielkości budynku, czasu na jego wybudowanie było niewiele. ?Mieliśmy raptem jakieś siedem tygodni ? mówi Lee. ? Zamiast fundamentów wbiliśmy w ziemię stalowe pale i przez siedem tygodni mieliśmy ręce pełne roboty?. ?Sądzę, że David Cunningham jest reżyserem wyjątkowym, choćby ze względu na swój entuzjazm. Potrafi stworzyć wspaniałą atmosferę na planie, w wyniku czego łatwiej było pracować ? twierdzi Lee. Jego zdaniem David Cunningham jest człowiekiem bardzo żywiołowym, postrzegającym wszystko w ruchu. Patrzy na plan filmowy tak jak widz patrzy na ekran, dostrzegając to, co zazwyczaj uchodzi oczom ekipy. Jak myślę, na tym polega wizjonerstwo?.
KOSTIUMY
Vinilla Burnham dołączyła do ekipy filmu CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU, by ubrać bohaterów. Tym samym mogła wykorzystać swoje doświadczenie z filmów ?Piąty element? i ?Zagubieni w kosmosie?, gdzie jej kostiumy wzbogaciły plastyczną wizję dzieła. ?Na początku rozmawiałam z Davidem o Jeźdźcu ? zanim jeszcze Chris zdecydował się na przyjęcie roli: rozmawialiśmy o jego wyglądzie i nawet o tym, jak powinien być osiodłany jego koń. To bardzo specyficzny kostium. Zdecydowaliśmy się na skórę, bo jakoś nie potrafię wyobrazić sobie superbohatera ubranego w skórę. W chwili obalenia Jeźdźca, co wiązało się z wrzuceniem go do wody, kostium nasiąkał i ? pomalowany ? zaczynał wyglądać jak pokryty rdzą?. Z myślą o stroju Conroy, grającej pannę Greythorne, został uszyty specjalny żakiet. ?Moim zdaniem postać Greythorne powinna mieć specjalną oprawę ? mówi Burnham. ? Choćby dlatego, że w tym filmie nie występuje zbyt wiele kobiet. I chociaż Maggie jest bardzo atrakcyjna, młoda i na luzie, to Greythorne jest angielską ekscentryczką ? a ja doskonale znam ten gatunek ludzi. Ta postać dawała szansę na pokazanie tego specyficznego ekscentryzmu, ale bez przesady. Frances Conroy wiele potrafi, a do tego wygląda bardzo elegancko. Na przykład, jej strój na wyjście do kościoła, co skończy się udziałem w bitwie, musiał być bardzo dynamiczny. Stąd tak wiele materiału zebraliśmy z tyłu. Kiedy Frances staje do walki, jej ubiór też walczy. Wygląda to wspaniale?. ?Te kostiumy są takie piękne. Są bardzo efektowne i różnorodne ? mówi Conroy. ? Kiedy przyjechałam do Londynu na przymiarki, postanowiłam skopiować kilka pomysłów, choćby ten płaszcz, który zakładam do walki z wężami, który tal wspaniale powiewa, że bestie zamierają w bezruchu. Albo ta suknia, jaką zakładam na Boże Narodzenie, wykonana techniką zwaną Devore. Stroje są tak cudowne, że nie mogłam się powstrzymać, by natychmiast przymierzyć je wszystkie. To było cudowne?.
WĘŻE, KRUKI, WIKINGOWIE I POWÓDŹ
?Wyszedłem od filmów dokumentalnych i produkcji niezależnych i wyniosłem stamtąd przekonanie, że najważniejszy jej realizm ? przyznaje David Cunnigham. ? Tym razem robię film fantasy, więc realizm ma szczególne znaczenie. Zamiast sięgać po efekty komputerowe, skupiliśmy się na tym, co jest prawdziwe. Spędziliśmy dziesięć dni na planie Wielkiej Sali, wyczyniając najrozmaitsze rzeczy ? ludzie fruwają w powietrzu, odbijają się od ścian, jeżdżą konno i robią mnóstwo podobnych rzeczy?. Zamienianie fantazji w rzeczywistość stało się głównym zadaniem całej ekipy filmu CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU. Walki wikingów, powodzie, kruki, węże i kaskaderzy to tylko część tego, co było potrzebne na planie. Jak mówi o tym reżyser: ?Kiedy samochód naprawdę wylatuje w powietrze, dzieją się dziwne rzeczy. Blask oślepia, kamera może się osmalić, a ty masz z zimną krwią wykonać zdjęcia. Ale tylko wtedy masz pewność, że uchwyciłeś na taśmie coś wyjątkowego. Dlatego z całych sił zabiegam o to, by zamiast efektów mieć na planie coś prawdziwego?. Zdaniem Conroy, dążenie Cunnighama do realizmu sprawia, że film ? choć fantastyczny ? staje się bardziej ludzki. ?Sądzę, że David sprowadza efekty specjalne do bardziej ludzkich rozmiarów, co jest piękne, bo to jest prawdziwe a nie wirtualne. Wyczuwa się w tym człowieka, co sprawia ogromną różnicę. Sądzę nawet, że cały plan dzięki temu wygląda inaczej. To nie jest plan z komputera, ale obraz adresowany do ludzi, którzy znają świat kreowany na ekranie ze swego doświadczenia. Dzięki temu obraz staje się niemal trójwymiarowy?. WĘŻE Zasada ta obowiązywała także w scenie z wężami, gdzie Will musiał się zmierzyć z olbrzymią białą kobrą. Z Czech sprowadzono tysiąc żywych węży, kilka z nich o długości nawet do 4 metrów ? tyle, by wypełnić sporą kościelną nawę. Treser węży Jules Sylwester z firmy Reptile Rentals, który pracował już przy 350 filmach, sprawował pieczę nad gadami w tej scenie. Gwiazdami przedstawienia były biały pyton i pozbawiony jadu grzechotnik, o którym Sylvester mówi, że jest ?pięknym, przyjacielsko nastawionym wężem, który nie zachowuje się jak grzechotnik. Grzechotniki zazwyczaj próbują zabijać, a ten tylko wygina się i pyta ?o co chodzi??. Jest bardzo spokojny, jak na gwiazdę Hollywood przystało?. Aby pracować z wężami, Cunningham zaprzągł całą ekipę do roboty, by stworzyć leże węży i trzymać je w jednym miejscu. ?W tym celu przygotowaliśmy specjalną podłogę w kościele ? śmieje się reżyser. ? Zobaczymy, na ile jest skuteczna. Wprawdzie pozbawiono je jadu, ale przecież przez to nie przestały być wężami. Mamy też prawdziwą białą kobrę ? jest cudowna?. Gwiazdy filmu musiały zachować zimną krew w obliczu swych oślizłych partnerów. Alexander wyznał, że ?wprawdzie to było imponujące ? zobaczyć tysiąc węży naraz, ale do czasu. Kiedy David wołał ?akcja!? natychmiast któryś z nich owijał ci się wokół nogi i myślałeś tylko o jednym ? jak go złapać i odrzucić jak najdalej!?. Równie entuzjastycznie wyraża się o wężach McShane. ?Było ich jakieś 1200 ? mówi. ? Zacząłem je lubić. Nigdy wcześniej nie pracowałem z wężami. Ale są naprawdę sympatyczne, zwłaszcza biały pyton, miał chyba z 10 metrów i był cholernie ciężki. I ciągle się we mnie wglapiał?. Tymczasem Conroy była mniej entuzjastyczna, ale jak zwykle podeszła do tego z pełnym profesjonalizmem. ?Jednego z nich zapletli mi na szyi ? opowiada. ? Zaczęli od okręcenia mnie grubą gumą, by wyglądało, że oplata mnie wąż. A potem gumę zastąpili 10-metrowym pytonem. Coż, węże były bardzo intersujące?. KRUKI W filmie CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU kruki zamieszkują świat ciemności ? nie tylko w sensie mitycznym. W kilku scenach ogromne stada ptaków wznoszą się, czekają lub nawet atakują ludzi. Postępując zgodnie z filozofią superrealizmu, niektóre z tych scen nakręcono przy użyciu efektów nie cyfrowych, ale mechanicznych. Choćby sceny w centrum handlowym, gdzie Will jest przesłuchiwany przez rzekomych ochroniarzy, którzy później okazują się przedstawicielami świata kruków. Ochroniarze, jak wyjaśnia Gary Tunnicliffe, odpowiedzialny za efekty charakteryzatorskie, są przebranymi krukami. Kiedy zatrzymują Willa, przybierają ludzką postać w mundurach ochrony. Ale kiedy ujawniają swą tajemniczą prawdziwą naturę i ścigają uciekającego pasażem chłopaka, okazują się latającymi ptakami. Jak uzyskać taki efekt, który łatwo opisać w scenariuszu, ale trudno osiągnąć na planie? Tunnicliffe z ekipą podeszli do tego jak do filmowego zadania, jakie należy rozwiązać. ?Stworzyliśmy kukłę wielkości człowieka, którą nazwaliśmy Arthurem ? mówi charakteryzator ? i umieściliśmy ją na wózku, by mogła się poruszać po pasażu w trakcie przemiany. Przed Arthurem umieściliśmy lalki o wyglądzie kruków, którymi poruszali za pomocą drążków lalkarze, ukryci za Arthurem. Konstrukcja umożliwiała poruszanie skrzydłami ptaków. Potem na plan wchodził człowiek w ptasim kostiumie i uprzęży, która pozwalała mu się wznieść w powietrze. Tak osiągnęliśmy efekt Człowieka Kruka?. WIKINGOWIE Praca z Wikingami była dla wiotszości ekipy znacznie łatwiejsza. Cunnigham nawiązał kontakt z fanami Wikingów, którzy przebierają się za wojowników z całym pietyzmem dla ich kostiumów i obyczajów. Zdaniem odpowiedzialnego za efekty kaskaderskie Troja Browna sekwencje walk Wikingów były pełne akcji i starannie przygotowanych popisów kaskaderskich. ?Mieliśmy sporo roboty z końmi, przygotowaliśmy też kilka fajnych pożarów, upadków z koni, a także pojedynków na miecze i topory?.
POWÓDŹ WE DWORZE
Scena zalania dworu była ogromnym przedsięwzięciem, które wymagało połączenia mechanicznych i cyfrowych efektów specjalnych. Aby wszystko poszło gładko ? jak wyjaśnia Cunnigham ? ?w scenografii dworu umieściliśmy ogromne zbiorniki, które wypełniliśmy wodą. Zdjęcia w tym basenie dla większości aktorów były przyjemnością, ale i wyzwaniem. Efekt powodzi uzyskaliśmy dzięki takim tym zbiornikom, w których można było regulować tempo napełniania i spływania wody. W decydującej chwili zbiornik napełniał się z szybkością tysięcy litrów na sekundę, a nam udało się filmować ścianę wody zbliżającą się do miasta. Cały dwór w jednej chwili znalazł się pod wodą. Aby sfilmować taką ścianę wody, potrzebowaliśmy specjalnego sprzętu ? zdalnie sterowanej kamery na wysięgniku, który zapewniłby odpowiednie pole widzenia. Powódź została sfilmowana z lotu ptaka, a następnie poddana obróbce cyfrowej, która nadała jej odpowiednio przerażający wygląd. Ale sama zalewająca obiekty fala jest jak najbardziej prawdziwa?.
ZDJĘCIA W RUMUNII
?To był wysiłek iście herkulesowy ? nakręcić film w tak krótkim czasie, w kraju borykającym się z tak wieloma trudnościami. Jesteśmy dumni, że nie przyświecał nam cel komercyjny, naszym celem było przedefiniowanie gatunku fantasy i sporym stopniu cel ten osiągnęliśmy? ? mówi Cunningham. Istotnie CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU było największą realizacją, jaka powstawała w Rumunii, licząc w tym nominowane do Oscara ?Wzgórze nadziei?. To zaskakujące jak na kraj, który tak niedawno uwolnił się od sowieckiej dominacji i rządów komunistów. Miejscowe studio Media Pro, największe w Rumunii i umieszczone 20 kilometrów na północny zachód od Bukaresztu, oferuje naturalne jeziora i sztuczne zbiorniki wodne, rozległe atelier i wykwalifikowanych rzemieślników oraz sąsiedztwo wiejskiego krajom razu. Jak twierdzi Cunnigham: ?Nie ma nic lepszego od realizmu. Zdjęcia na planie naturalnym dają więcej swobody niż z użyciem efektów komputerowych. Dlatego właśnie przyjechaliśmy do Rumunii i udało nam się nakręcić wyprawę w rzeczywistość, gdzie czuje się, że wszystko dzieje się naprawdę?. Także Eccelston pozostaje pod wrażeniem pracy na planie: ?Oszałamiające przeżycie. Mam nadzieję, że nasze dekoracje ocaleją i będą wykorzystane w innych filmach. To, czego Rumuni dokonali na naszym planie, jest godne podziwu. Był to tak ogromny wysiłek, że trudno będzie wam uwierzyć, że takie rzeczy mogą powstać na planie?. Zdaniem Conroy, pobyt w Rumunii był wspaniałym doświadczeniem. ?To wspaniali ludzie. Rumunia ma swoje wielkie problemy ? mówi aktorka. ? Wszędzie jest tak wiele bezpańskich psów, że codziennie zużywałam dla nich osiem puszek karmy. Jednego z nich zabrałam do domu, jest bardzo miły, ale ciągle głodny. To dopiero było doświadczenie. Daleko od domu spotkaliśmy uroczych ludzi. Uczyłam się ich języka, więc troszkę wiem, jakie mają problemy?.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.